Borys jest cudownym niemowlęciem, ale ma kłopoty.

Mama i tata są już na skraju wytrzymałości.

Borys jest pierwszym dzieckiem. Wyczekanym i ukochanym. 

Urodził się poprzez cc, z masą ciała 4630 g, w punktacji Apgar oceniony na 10 pkt. 

Ciąża przebiegała prawidłowo, ale kobieta po porodzie źle się czuła, więc wymagała wzmożonego nadzoru. 

Przytul mnie

Nie udało się, aby chłopczyk przytulił się do skóry mamy na 2 godziny po porodzie. Szybkie czynności pielęgnacyjne, pampers, kaftanik, kocyk.

Borys trafił do oddziału, a wtedy akurat było bardzo dużo dzieci, a mało personelu.

Nikt nie miał czasu iść do mamy, aby spróbować sciągnąć siarę dla dziecka. 

Chłopczyk bardzo płakał. Zawinięty w becik, ułożony na zimnym materacyku, potrzebował ciepła i bliskości. Dodatkowo mały brzuszek, opróżniony wskutek odessania wód płodowych, szybko zaczął domagać się jedzenia.

Nakarm mnie

Cóż robić? Borys dostał mieszankę z butelki: jałowy smoczek, mleko o temperaturze pokojowej. Rączki i nóżki spowite w kocyk, smoczek o małej średnicy do buźki, dziurka w smoczku duża, ale przynajmniej płynie płyn bogaty w potrzebne składniki odżywcze. Chłopczyk pije szybko, kącikami ust wypływa odrobina mleka, usteczka zaciśnięte na smoczku, ogromne łyki. Porcja troszkę większa niż potrzeba, ale tak szybko wypił, że nie udało się zabrać wcześniej butelki. Szybkie odbicie i znowu do łóżeczka.

Becik krępował swobodne ułożenie, żołądek rozdęty z powodu zbyt dużej połkniętej szybko porcji, znowu nikt nie tulił.

„Popłaczę sobie. Tak głośno, może ktoś usłyszy.” 

Usłyszeli. Przyszli, podnieśli, położyli- przecież nie może być głodny, dopiero jadł!

Spotkanie z mamą

W międzyczasie przebierany, kąpany, karmiony szybko mieszanką, doczekał spotkania z mamą.

Łzy wzruszenia u mamy, błogi spokój Borysa. Mama jeszcze obolała, pełna obaw czy poradzi sobie z pielęgnacją swojego szczęścia. Szczególnie, że skarb właśnie zaczął płakać. Kobieta próbuje po raz pierwszy zmienić pieluszkę. Wszystko idzie powoli, niewprawnie, na odwrót. Synek nie pomaga, wije się okrutnie. Mama spocona, zdenerwowana, przejęta, rana ciągnie. Ale jakoś udało się. Jeszcze tylko rożek- żeby już tak nie wierzgał rączkami i nóżkami. 

I teraz decydująca chwila. 

Ten pierwszy raz

Kobieta siada na skraju wysokiego, szpitalnego łóżka. Opiera o nogi płaczące zawiniątko. Odchyla rąbek koszuli, wysuwa pierś. Głowę dziecka opiera w zgięciu łokciowym i…

Borys

próbuje nakierować pierś w stronę buzi dziecka, sciskając przy tym brodawkę. Mocno, żeby mieć kontrolę nad piersią. Główka dziecka odchyla się na wszystkie strony, nóżki kopią w beciku. Trudno utrzymać takie duże dziecko jedną ręką, więc mama opiera łokieć o kolano i pochyla się głęboko nad dzieckiem. Oj, jak boli rana po cc!!!! Jeszcze trochę szarpaniny, płaczu, potu i udaje się. Dziecko złapało czubek brodawki, ciągnie, boli okrutnie. Aż pot pojawił się na czole mamy. Ale to nie koniec. 

Borys po kilku sekundach wypuszcza brodawkę i znowu płacze. Cała akcja powtarza się po raz kolejny. I kolejny.

Nadchodzi pomoc

Nadchodzi pomoc ze strony personelu. Wprawna ręka poprawia pozycję mamy, przytrzymuje pierś, nakłada dziecko na pierś. Boli jakby trochę mniej. I nawet jest wygodniej. Buzia chłopca zaczyna się poruszać miarowo. Niech już tak zostanie… Ale nie! Puścił znowu… I płacze…

Tym razem już nie przyszli z pomocą…

Jeszcze kilka desperackich prób poczynionych przez mamę, aby przystawić dziecko do piersi. Nie udaje się, więc idzie po butelkę z mlekiem.

Borys szybko układa usta na smoczku, zbyt wąskim, ale co tam. Zaczyna łapczywie połykać mleko i bardzo szybko zasypia.

„Chyba był bardzo głodny. Pośpi trochę, ja w tym czasie też się zdrzemnę – myśli mama – i spróbuję jeszcze raz.”

Kolejny raz

Borys budzi się po krótkiej drzemce i płacze. Zmiana pieluchy, jeszcze trochę zbyt wolna i znowu próby przystawienia. Kolejne nieudane. Za każdym razem bardziej bolące brodawki. Trzeciego dnia to już krew z nich leci. Rany są głębokie, sączące. Z tego powodu chłopczyk regularnie dostaje mieszankę. 

Cały czas zjada bardzo szybko, łapczywie, duże porcje. W sumie nie ma się co dziwić- jest dużym chłopczykiem. Momentami nawet zaczął się krztusić. I ulewa. Nawet z tego powodu miał wykonane USG jamy brzusznej, ale na szczęście wszystko jest w porządku.

Dodatkowo nie można iść po butelkę wcześniej niż co 3 godziny, bo krzyczą.  

Do akcji wszedł pożyczony od siostry laktator. Też strasznie boli przy odciąganiu, lecą tylko krople mleka, a i to w dodatku z krwią. „Mówią, że mam mało pokarmu, więc i tak go nie wykarmię.”

Prób było wiele, w większości nieudanych. Mama poddała się. Postanowiła, że zacznie przystawiać do piersi dopiero w domu. Na spokojnie. Brodawki się podleczą, ona nabierze sił. Będzie pomoc ze strony męża, mamy. Teściowa powiedziała, że też przyjedzie. Na wszelki wypadek wcześniej kupili butelki i mieszankę.

Pierwszy raz w domu

W domu czyściutko, czeka przygotowany fotel, rogal, przewijak. Wreszcie jakoś po ludzku.

Borys zadowolony, nawet śpi jakoś dłużej niż zwykle.

Obudził się. Teściowa pomogła przewinąć, babcia przyszykowała fotel do karmienia, tata podaje dziecko wreszcie zrelaksowanej mamie. Ale chłopczyk chyba tego relaksu nie zaznał. Znowu zaczął płakać. Tata ponosił, mama poprawiła się w fotelu. Kolejna próba przystawienia. Płacz, ból, sciśnięta brodawka, płytkie zassanie, niewygodna pozycja. Brodawka znowu zaczęła krwawić.

 „Ała! Weź go na chwilę ode mnie!” Po relaksie ślad zaginął.

Kolejna próba przystawienia. I kolejna…

„Wiesz co? Odpocznij, ja dam mu butelkę.”

Szybkie działanie- teściowa podgrzewa wodę, tata sypie proszek. Jeszcze tylko smoczek. Butelka najlepsza, antykolkowa.

Babcia zaczyna karmić. Borys po swojemu, złapał czubek smoczka i pije. Trochę mlaska, trochę cmoka, mleko wypływa kącikami ust.

Zakrztusił się! Szybka akcja! Butelka odrzucona, klepanie po pleckach. Ulał. Ale jest już dobrze. Płacze. Niech je dalej. Znowu łapczywie, szybko.

„Ile było w butelce? 

No.. 90 ml.

Patrz, zjadł wszystko. Chyba był głodny.”

Za 3 godziny ta sama akcja. Ból i płacz przy przystawieniu. Butelka wypita łapczywie, krztuszenie, płacz, ulanie. Znowu płacz.

Zmiana na lepsze?

Zapewne z powodu butelki. Tym sposobem w domu pojawia się 8 kolejnych butelek, ale ze wszystkich pije tak samo łapczywie. Nawet te 2 najdroższe nie dają rady. Pije bardzo szybko; 2-3 minuty i po mleku nie ma śladu. Najgorsze jest to cmokanie i wypływanie kącikami. Mleko wlewa się w fałdki pod szyją i ciągle odparza skórę.

Może to wina mleka?

Mleko zostaje zmienione 3 razy. To też nic nie daje.

Dodatkowo pojawiły się kolki. Jak on wtedy krzyczy!

Jak to wszystko teraz wygląda?

Borys ma 5 tygodni.

Wszyscy się zgubiliśmy

Jest dzieckiem bardzo niespokojnym. Cały czas płacze, jest nieodkładalny, ciągle na rękach. Ulewa bardzo dużo – pralka z brudnymi ubrankami i kocykami chodzi na okrągło. Rodzice nie nadążają ze zmianami pampersów- kilkakrotnie w ciągu dnia robi kupkę, która jest płynna, wchłania się szybko w pieluchę. Dodatkowo stolce są strzelające, wydalane pod ciśnieniem.

W brzuszku cały czas się przelewa. Sprawia wrażenie, jakby cały czas był głodny. Przysypia tylko na chwilę, budzi się z płaczem, wkłada paluszki do buzi, które zaczyna ssać. Dostaje jeść często, porcje nie są stałe. Zjada nawet 210 ml, ale też 180 ml, a czasami tylko 60 ml. I do tego tak szybko! W 2 minuty cała butelka i dalej płacze i szuka. Nic nie można przy nim zrobić, nie poleży nawet 5 minut.

A po południu jest najgorzej. Nic jego nie uspokaja. Ani noszenie, ani karmienie. Smoczek ssie tylko chwilę, ale zaraz wypluwa. Te kolki są okropne! Dostaje kilka suplementów i lek na receptę, a nawet te sławne kropelki. Ale nic nie pomaga. 

W nocy jest troszkę lepiej, nawet udaje mu się zasnąć na ok. godzinę. Ale oczywiście tata najpierw nosi.

Wszyscy są wykończeni.

Ile razy to wszystko się powtórzy, ile dni minie, aż mama podda się całkowicie?

Minie kilka dni.

Co będzie się działo przez te kilka dni?

Borys będzie dostawał regularnie butelkę. 

Czy oni potrzebują wsparcia?

Tak.

Czy kobieta jest złą mamą, bo nie karmi piersią?

Nie.

Korzystałam z:
Wiedzy zdobytej przez lata pracy.

Informacja administratora bloga:

Administrator bloga informuje, że wszelkie materiały publikowane na blogu, lub w ramach kont bloga na portalach społecznościowych, a pochodzące z Bloga, mają jedynie charakter materiałów poglądowych. Przedstawione opisy konkretnych sytuacji i przypadków są opisami przykładowymi, służą jedynie zobrazowaniu najczęstszych zagadnień i problemów, z jakimi spotykają się ciężarne, mamy karmiące czy w ogólności kobiety oraz ich rodziny. Nie są opisami konkretnych przypadków i osób. Jakiekolwiek podobieństwo tych opisów do konkretnych sytuacji czy osób, jest przypadkowe. Żadne zawarte na blogu materiały nie mogą być traktowane jako porady medyczne lub jako alternatywa dla porad medycznych. W żadnym razie nie mogą stanowić podstawy do przerywania trwającego leczenia lub kwestionowania zaleceń lekarskich. Konkretne przypadki dotyczące zagadnień medycznych, w tym oceny stanu zdrowia lub związanych z nim zaleceń, czytelnik Bloga powinien zawsze skonsultować z lekarzem lub innym uprawnionym przedstawicielem służby zdrowia.

Może Ci się spodobać

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.